Jak już zapowiadałem, szykuję coś wielkiego.
Słowa dotrzymałem :)
Słowa dotrzymałem :)
Piotrek - Gościu niesamowicie kumaty jeśli chodzi o wyprawy rowerowe. Można powiedzieć, że mój autorytet :). Miałam nieskromny zamiar pobić rekord jego dziennego dystansu :).
Zaraz po powrocie z Karpacza pochwaliłem się Piotrkowi. Powiedziałem mu pełen radości, że przejechałem 325 km. Zapytałem o jego rekord. Odpowiedział mi, że jego rekord wynosi 350 km..
Zgasił mnie..Nie ukrywam, że się trochę rozczarowałem.
Od dłuższego czasu chodziła mi po głowie myśl o pojechaniu nad morze. Nikomu o tym nie mówiłem. Ale sam wyczytał mi z głowy tą myśl. Oczywiście się zgodziłem :) !
Zbieraliśmy się i zbieraliśmy. Terminy nas bardzo goniły, cały czas coś nam wypadało, awaria mojego roweru.. Czasami już wątpiłem czy się uda.
Ale jednak!
Zaproponowałem termin, sprawdziliśmy pogodę, opracowaliśmy trasę i ruszyliśmy!
BAŁTYK
-
Przygoda życia, pobicie rekordów i przełamanie własnych słabości.
Zastanawialiśmy się o której godzinie wyjechać. Kwestia dość ważna.
Ostatecznie ruszyliśmy ok. godz 15.
Z początku nie docierało do nas jeszcze to, że jedziemy właśnie nad Bałtyk.
I to z Rogoźnicy oddalonej od morza o 473 km!
Miały minuty, godziny i wstęgi czarnych dróg.
Z chwili na chwilę oddalaliśmy się od domu i przemierzaliśmy coraz większą odległość.
Postoje były krótkie- załatwienie najważniejszych potrzeb i w drogę.
Gdy mijaliśmy tablice informującą o następnych gminach, powiatach, województwach "micha" cieszyła nam się od ucha do ucha..
Słońce nie raczyło z nami współpracować i nieposłusznie chowało się za horyzont- nadchodził wieczór.
Ale na twarzach nie było widać żadnych grymasów! Tylko coś takiego, w sumie nazywajcie to jak chcecie. Sam nie wiem co o tym powiedzieć :P
Jeszcze w miarę jasno, przekraczamy Odrę. Tablica za nami nie wróży ciepłej nocy..
Chwilę po zrobieniu drugiego zdjęcia musieliśmy odpalić lampki- zaczęła się noc.
Słońce znikło, pojawił się księżyc..
Temperatura nieubłaganie zaczęła spadać..
Deską ratunku okazał się ortalion przeciwdeszczowy i reklamówki jednorazowe, które ogrzewały nam stopy (osłona od wiatru).
Miasta, wsie i niebo wyglądały w nocy powalająco.. To właśnie tej nocy widziałem pierwszą w życiu spadającą gwiazdę!
Po godzinach spędzonych w ciemności, na rozmowach o wszystkim i wyczekiwaniu na wschód zaczęło pojawiać się słońce.
Byłoby zbyt pięknie, gdyby po prostu wyszło..
Temperatura spadła do 8 stopni Celsjusza!
Chwila na fotkę i migiem na CPN by ogrzać, napić się kawy i coś zjeść. |
Czas na nas. Słońce na dobre się z nami przywitało.
Gdy ruszyliśmy czekaliśmy z ubłaganiem na każdy ciepły dotyk słońca..
Już połowa za nami- ponad 300 km. I jazda przez noc też za nami :).
+ 100 do wytrzymałości i morale.
Do radości jeszcze tylko 173 km :).
Do radości jeszcze tylko 173 km :).
Po 350 km złapał nas solidny kryzys. Jak to mówią- bomba nie wybiera.
Chwila odpoczynku gdzieś w środku pola..
Pozbieraliśmy się do kupy i ruszyliśmy!
Cięgle jeden cel w głowie- Bałtyk!
Ludzie pytający nas po drodze o to jak i skąd jedziemy i ile nam to zajęło, nie do końca nam wierzyli.
W sumie, mieli rację.. Kto NORMALNY ruszyłby w taką podróż na raz :).
W sumie, mieli rację.. Kto NORMALNY ruszyłby w taką podróż na raz :).
Ostatnie kilometry szły bardzo opornie..
Pojawiły się jakieś dziwne urojenia!
Piotrek widział wielkiego pająka który chce go zjeść!
Ja słyszałem wołanie z lasu :).
Ostatnie 50 km ciągnęło się niesamowicie.. Nudne, jednostajne drogi i zmęczenie dawało się nam we znaki :).
Mielno 14-15 sierpnia 2013r
Dystans 473 km!
Czas Jazdy 20 godzin!
Czas bez snu 38 godziny!
PRZYGODA I REKORD ŻYCIA!
Załączam tutaj mapki, które służyły nam jako nawigacja. Dodatkowo wypisaliśmy sobie wszystkie miejscowości, przez które przejeżdżaliśmy. Trzeba było zostawić coś w domciu, żeby domownicy nie dostali palpitacji serca z nerwów. :)
Dystans 473 km!
Czas Jazdy 20 godzin!
Czas bez snu 38 godziny!
PRZYGODA I REKORD ŻYCIA!
Załączam tutaj mapki, które służyły nam jako nawigacja. Dodatkowo wypisaliśmy sobie wszystkie miejscowości, przez które przejeżdżaliśmy. Trzeba było zostawić coś w domciu, żeby domownicy nie dostali palpitacji serca z nerwów. :)
A wstawisz może jakąś mapkę? Bo w sumie ciekawe by było zobaczyć taką trasę "na jeden raz" :P I czemu wyruszyliście tak późno (godz.15)? Ja bym się zbierała jakoś rano, gdybym miała takie plany (max godz.10). I co robiliście przez pozostałe 18h? Postoje i zwiedzanie... ? (które na moich wyprawach kończy się zwykle na zwiedzaniu pobliskiego kościółka i spożywczego... :P )
OdpowiedzUsuńDaj mi parę minut :) Na telefonie mam jeszcze mapkę. W 13 częściach :)
UsuńZdjęcia dodane :) Dlaczego w nocy ? Lepsze powietrze, mniejszy ruch, no i jak się okazało jeszcze śmieszniejsze reakcje ludzi, którzy widzieli nas np o 3 w nocy. Pozostałe 18 h ? Hm.. Zanim wyruszyliśmy szykowaliśmy się jeszcze od rana w domu. Po przyjeździe również nie poszliśmy szybko spać :) Nie mogliśmy się oprzeć temu, żeby pojechać na plaże :)
Usuńkurczę.. świetna sprawa :D
OdpowiedzUsuńpodoba mi się tu, obserwuję :)
czad!
OdpowiedzUsuńJa ogólnie uwielbiam Bałtyk :D
OdpowiedzUsuń