Jakiś czas temu ten blog wyglądał zupełnie inaczej.
Nie zaglądałem tu już bardzo bardzo dawno. I właśnie w tym czasie zdążyło się wszystko obrócić do góry nogami..
Ścigałem się trochę na rowerze - nie wyszło.
Próbowałem motywować innych - sam nie zmotywowałem siebie.
Ale jedno jest niezmienne.
Po prostu nie potrafię szczęśliwie żyć bez sportu.
Nie będę rozwodził się nad tym dlaczego mi nie wyszło ze ściganiem.
Byłem za słaby, za biedny na dobry sprzęt, za późno zacząłem.. Nie ważne..
W każdym bądź razie gdy to wszystko się skończyło popadłem w straszy letarg.
Wszystko tak jakby się zatrzymało i straciło sens.
Motywacja, którą tryskałem na co dzień i zarażałem tym wszystkich do koła.. się wyczerpała..
I tak od Października aż po Marzec, wegetowałem..
Szkoła podupadła. kontakty ze znajomymi podupadły, kondycja podupadła, kilogramów przybyło..
Dopiero po tych kilku miesiącach uświadomiłem sobie, że tak nie można..
I tak naprawdę dzięki mojej dziewczynie jakoś odżyłem.. Mało o tym rozmawialiśmy. Nie przepadam rozmawiać o swoich problemach.. Ale widziałem, że brakuje jej takiego starego mnie..
Przez ten czas nauczyłem się również kilku bardzo ważnych rzeczy. Ale to już zostanie w środku..
Naprawiłem starego górala..
Wybrałem się na krótką przejażdżkę..
I wyszło na to, że jeździłem przez 3 godziny.. Cieszyłem się jak dziecko nową zabawką..
To jest coś trudnego do opisania.. Uśmiech na ustach a w duszy dosłownie orkiestra.
Oczywiście przez następne 2 dni również jeździłem kiedy tylko mogłem..
Potem była gorsza pogoda, ale zacząłem biegać.
Wieczorami czułem się jak dziecko. zmęczony po całym dniu wojaży beztrosko zasypiałem o 20..
To jest dobitny dowód na to, że po prostu nie potrafię już inaczej.
Muszę czuć, że żyję..
Odzyskując powoli siłę do działania, rodzi się w głowie mnóstwo planów..
Tyle wspaniałych miejsc, rzeczy, które mogę zrobić, przygód i celów...
Ale najpierw..
Twarde postanowienie.. Trzeba ogarnąć szkołę. przez wegetowanie całkowicie to wszystko się namieszało.
Regularne robienie czegoś.. bieganie jazda na rowerze.. to daje mi kopa do życia..
A reszta ?
Przyjdzie na wszystko czas..
Ps. Przepraszam za wszystkie usunięte posty.. po prostu tak będzie lepiej.
Ok rozumiemy:) Pomyślności!:)
OdpowiedzUsuńDobrej drogi ! :))))))
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia i niekończącej się motywacji! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wiosennie, zapraszam do siebie
http://wodbiciuwlasnegoja.blogspot.com
emocjonalny i szczery wpis:)
OdpowiedzUsuńcoś mi to przypomina z mojej historii: http://czaskolarstwa.pl/jak-wygrac-cale-to-kolarstwo/
pozdrawiam
Słowa od serca, mimo iż to wpis sprzed 2 lat trafiłem przypadkiem właśnie teraz. W życiu najważniejszy jest ten impuls do działania. Dobrze że masz takie dobre wsparcie od dziewczyny, walcz dalej. Powodzenia w sporcie i życiu!
OdpowiedzUsuńJa właśnie zbieram siły, żeby zcząć biegać.
OdpowiedzUsuńJa niestety mam z tym poważny problem ;D
Usuń